środa, 12 sierpnia 2015

01-Jack nie żyje

Znalezione obrazy dla zapytania violetta 3 bohaterowie

























  Siedzę właśnie w pokoju mojej siostry i przygotowuję go na jej przyjazd.Nie było jej tu raptem trzy lata,a ona się tak bardzo zmieniła.Nie lubi różowych ani fioletowych rzeczy.Przemalowaliśmy jej pokój z koloru różowego na kolor żółty z czarnymi kwiatkami.Chloe bardzo lubi kolor żółty i czarny.Powymienialiśmy meble,bo były z zbyt dziecinne.Teraz powstał pokój dla nastolatki.Śmiesznie się złożyło.Przedwczoraj skończyła swoją naukę w Cambridge,a dzisiaj,w dniu swoich osiemnastych urodzin wraca do rodziny.Razem z naszymi znajomymi szykujemy dla niej imprezę.Rodzice i ciocia będą przez pierwszą godzinę,a potem idą na kolacje i spędzają noc w hotelu,gdyż nie chcą nam przeszkadzać.Miło z ich strony.Głównym problemem będzie León.Byliśmy parą dwa lata temu.Nasz związek potrwał raptem rok.Chciał ukrywać nasz związek.Zgodziłam się,bo go kochałam,ale już mi to zbrzydło. Przez to się rozstaliśmy.Stwierdził,że nie jest stworzony do stabilnych związków.Pomimo tego jesteśmy..ym..Znajomymi.Dajemy radę się dogadać,choć często kończy to się kłótnią,ale co tam.. Ja na pół roku wyjechałam do Nowego Yorku.Zmieniłam się.Mam teraz blond włosy ,preferuję w ostrym makijażu i drogich rzeczach.W końcu jestem modelką i mogę sobie na to pozwolić.Za miesiąc mam kolejny wybieg w Insbrucku. Czy się denerwuję? Nie.Jestem stworzona do modelingu.Zawsze wiedziałam czego chce.Podczas jednego z pokazów w Glasgow zrobiłam sobie tatuaż na ramieniu w kształcie gwiazdy i na nadgarstku w kształcie fucka.Na pokazy zakrywają mi to sukniami albo dostaję bransoletki.Kocham moje życie.Mam wszystko.Oprócz miłości,ale ona nie jest najważniejsza.Liczą się moi znajomi i rodzina.Dwa miesiące temu miałam chłopaka-Clementa.To nie było nic poważnego. Poza bawialiśmy się trochę i wyjechałam.Typowy knypek,któremu zależy na seksie i dobrej zabawie.Patrzę na pokój Chloe. Piękny.Dodałam jeszcze balony.W środku ma garderobę,własną łazienkę,a w piwnicy kryty basen razem z jacuzzi. Zasługuje na luksusy,w końcu to moja siostrzyczka.
-Wszystko gotowe?-pytam Ludmiłę,która poprawia nagłośnienie.
-Oczywiście.Można zaczynać w każdej chwili.-uśmiecha się
-Super.Idę się przebrać.Poczekaj tu chwile,potem ty też pójdziesz.Jeśli ktoś przyjdzie zaproś go do środka i powiedz,że się szykuję i postaram się jak najszybciej zejść na dół,dobrze?
-Ok.Pośpiesz się tam,bo została niecała godzina.
-Spoko.

 Poszłam do mojego pokoju i z krzesła zabrałam wybrany zestaw i ruszyłam do łazienki.Tam szybko plusnęłam się wodą i wyszłam.Ubrałam swoją srebrną,rozkloszowaną sukienkę,czarne szpilki i zrobiłam ostry makijaż.Następnie wyprostowałam swoje włosy i nałożyłam białą opaskę.Idealnie.Schodzę na dół i oznajmiam Lu,że łazienka jest już wolna.Po około dziesięciu minutach przychodzi Francesca odziana w łososiową koszulę,czarną spódnice i białe szpilki,wraz z Diego,ubranym w brązowy T-shirt,niebieskie jeansy i białe tenisówki.Potem przychodzi Camilla,ubrana w jeansową kamizelkę,czarne spodenki i niebieskie buty na wysokim koturnie.,wraz z Brodem,ubranym w niebieską koszulkę,szare spodenki i czarne adidasy.Po pięciu minutach zeszła do nas Ludmiła odziana w białą bluzkę,spódnicę w panterkę i czarne szpilki.Po około piętnastu minutach zjawili się wszyscy.Prawie wszyscy.Nie ma pana Dupka.Tak ''pieszczotliwie'' nazywam Verdas'a.''Urocze'',nie?  Po paru sekundach rozbrzmiewa dzwonek do drzwi.To pewnie on.Idę do drzwi.Otwieram zamek,za pomocą kluczy i otwieram jedno skrzydło drzwi.To on.Jak zawsze wygląda bosko.Włosy postawione na żel,niebieska koszulka,biała bejsbolówka,ciemnoniebieskie jeansy i białe buty z Pumy. 
-Cześć-wita się ze mną uśmiechem,tak,że aż widać te jego urocze brzydkie dołeczki
-Hej-odpowiadam krótko.-Wejdź-dodaje.Wchodzi dwa kroki i całuje mój policzek.Patrzę się na niego,żeby mi to wyjaśnił,a on mówi krótkie:
-Zapomnij-i poprawia swoje brązowe włosy.

   Przez następne pięć minut sprawdzamy,czy wszystko jest na swoim miejscu.Mini scena znajduje się,na środku ogromnego salonu,na niej są rozstawione cztery mikrofony i sprzęt do grania.Naprzeciw znajdują się dwa rzędy krzesełek,gdyby ktoś chciał popatrzeć,na wokalistów.Pod ścianą,po mojej prawej stronie znajduje się wielki stół,pokryty czerwonym obrusem,a na nim poncz,alkohol i przystawki.Po lewej jest kanapa,obok której jest budka do robienia zdjęć.Głośniki są porozstawiane po pomieszczeniu.Jest również wiele innych atrakcji,o których dowiecie się później.Kiedy upewniamy się,że wszystko jest gotowe chowamy się za meblami.No oprócz,Marco,który zapala światło,kiedy Chloe wejdzie.O rajciu,nie mogę się doczekać!

  Trzy minuty później słyszymy charakterystyczny zgrzyt zamka,co oznacza,że moja siostra już jest.Kiedy przekracza próg,Mar zapala światło,wszyscy wyskakujemy i krzyczymy chórem ''Niespodzianka'',po czym odśpiewujemy jej ''Sto lat'',na co ona się wzrusza.Kiedy kończymy podbiegamy do siebie i mocno przytulamy.

-Chloe,witamy w domu-kładę głowę na jej ramieniu i dłonią ''masuję'' jej plecy
-Violetta.Nie spodziewałam się tego,dziękuję,ale nie trzeba było.To tylko powórt z uczelni.
-I twoje osiemnaste urodziny,które ma się tylko raz-dodaje
-Kurcze,to dzisiaj?-pyta zszokowana
-Nie,jutro-odpowiadam sarkastycznie i chwile później chichoczemy razem
-Przez to całe zamieszanie ze szkołą,kompletnie o tym zapomniałam.Fajnie wszystko urządziliście,wiesz?
-Staraliśmy się-zapewniam.Wyzwalam się z uścisku.Następnie podchodzą rodzice,wraz z Angie,a potem nasi przyjaciele.

  Po piętnastu minutach przytulania i wręczania prezentów zaczynamy imprezę.Maxi-nasz dzisiejszy Dj puszcza Ruda tańczy jak szalona z dedykacją dla Camilli,na co Argentynka się śmieje.

    Diego wziął Chloe do tańca.Inni też tańczyli,tylko nie ja.Tak się ciesze,że moja sisterka wróciła,strasznie za nią tęskniłam.Po chwili podchodzi do mnie Leon.
-Mogę zaprosić do tańca?-pyta i wyciąga dłoń w moją stronę.Delikatnie j ściskam i wstaje.Leci akurat wolna piosenka z Titanic'a.Uwielbiam ją.Szatyn łapie mnie w talii i ściska moją dłoń,a ja trzymam rękę na jego ramieniu.



-Cudowna impreza-jako pierwszy odzywa się Leon.
-Yhym-mruczę
-Wyglądasz pięknie-komplementuje mnie,na co ja się uśmiecham
-Dziękuję-odpowiadam krótko.
-Chloe wreszcie wróciła,cieszysz się?-pyta
-Oczywiście,że tak.Zresztą,po co podtrzymujesz rozmowę,która nie ma sensu?-pytam z kpiną
-Chciałem być miły
-Nagle -zakpiłam
-Violetta,przestań.
-Przymknij się,dupku.
-Milady,nie.-tak do mnie mówi.Z kpiną
-León,proszę cię.Nic już nie mów.-milknie-dziękuję-mruczę i wzdycham.Gdy taniec dobiega końca całuje moją dłoń,a ja odchodzę.To za wiele.Za bardzo go kocham,żeby być blisko niego.Jeszcze zrobię coś,czego będę żałowała.Muszę się ogarnąć.
-Vilu,możemy pogadać?-pyta blondynka
-Sis,po imprezie-mruczę
-To ważne-dodaje
-Chodźmy na zewnątrz-rzucam.

  Już po minucie znajdujemy się w różanym ogrodzie,w którym mieści się również odkryty basen.
-O czym chciałaś rozmawiać,kochana?-pytam
-Chodzi o Jack'a.
-Nie mam ochoty na pogawędkę o nim.
-Viole..
-Nie Chloe,dość-przerywam jej
-Jack nie żyje-oznajmiam


Dopiero po minucie dociera do mnie ta wiadomość.W moich oczach nabierają się łzy.Boże.Jack.Był młody.Za.Młody.Przeczesuję swoje włosy (od aut:patrz! Jak na gifie) i ciężko wzdycham.
-Dlaczego?-tylko to jestem w stanie wydusić
-Zaćpał się na śmierć.
-Boże.-szepczę i daję potok łzom.-kiedy?-zadaje pytanie
-Zmarł tydzień temu.Dopiero wczoraj się o tym dowiedziałam.
-Ile miał lat?-tak.Zapomniałam,ile mój były miał lat.
-28.-odpowiada.
-Był taki młody.Jezu.Nie mogę uwierzyć.Nie mogę sobie wybaczyć,jak go potraktowałam,kiedy widziałam go ostatnim razem....

     
-Kochanie.Pomogę ci.
-Nie mów tak do mnie,Jack.Nigdy mnie już nie zobaczysz.Nic nie trzyma mnie w Szwecji.Dzisiaj mam ostatni pokaz.Wyjeżdżam w nocy.Nie utrudniaj.
-Kocham cię,Violetta-wyznaje
-Dobrze wiesz,że ja ciebie również,ale widać nie było nam pisane.-szepczę
-Zostań.Rzuć modeling.
-Nie żądaj tego ode mnie.Ta praca to moje życie.
-Wiesz,że jeśli wyjedziesz,z nami automatycznie koniec?
-Wiem i dobrze mi z tym.
-Jak możesz?
-Jack.Byliśmy razem trzy miesiące.Było fajnie.Ale to k-o-n-i-e-c.Wracam do Buenos Aires.Nie chcę cię więcej widzieć,zrozumiałeś?-rzucam wściekła-żegnaj Jack-rzucam na odchodne i odchodzę z gracją.Kariera jest najważniejsza.Jest najważniejsza.Muszę to sobie powtarzać...


-Violu.Nie zadręczaj się.Chodźmy się bawić.-pociesza mnie
-Masz rację.Choć-chwytam ją pod ramię i kieruję się w stronę pomieszczenia.


Znalezione obrazy dla zapytania koniec violetty
Wchodzę na scenę i śpiewam Supercreativa'ie.Śpiew zawsze nie był mi obojętny,ale wybrałam modeling.Zawsze chciałam być modelką....


 
           

-Kochanie,idę tylko na spotkanie z Anaztazją.Wrócę za trzy godzinki.-mruga
-Tak długo?-pytam
-Skarbie.Musimy porozmawiać o mojej karierze.W końcu już za miesiąc wydanie mojego albumu!-ekscytuje się
-Wiem,misiu.Poczekać na ciebie z kolacją?
-Jasne.Będę o 20.Załatwię jeszcze coś po drodze
-Może być pizza?
-Hm..Ale bez pieczarek.
-Wiem,że masz na nie uczulenie.Pamiętam,misiaczku-zapewniam
-Tylko przypominam kocie.
-Nie musisz.I oczywiście sok porzeczkowy?
-Czytasz mi w myślach.Dobra,ja lecę.Do potem kochanie-przytulamy się

*Półtorej godziny później*

Idę do mojej przyjaciółki-Camilli przez stare kino.Coś tchnęło mnie żeby spojrzeć w prawo.Dlaczego León tak obejmuje swoją menadżerkę?! Kurwa.To tylko jego pomocnica.Ty jesteś dziewczyną.O ile w ogóle o mnie wie-kpi ze mnie moja podświadomość.Obracam się na pięcie i idę do Cami.


Kiedy kończę,moi znajomi biją mi brawo.Rodzice się ulotnili czas się bawić.Zamawiam tequillę.Wypijam ją w ciągu dwóch minut i proszę o kolejne dwie porcje.Cece przyrządza genialne trunki procentowe.Dziwię się,że Maxi tak szybko zapomniał o Nathalii i ma już kolejną dziewczynę.Ciekawi mnie,w jaki sposób ją zrani.Zdradzi,tak jak Nathalie,czy może zrobi się tyranem,jak w przypadku Marthy? Wszystko jest możliwe.Taki jest Maxi.Jego charakteru nie zmienię,choć sama bym chciała,bo chwilami jest nie do zniesienia.Słyszę,że ktoś dzwoni.Idę do kuchni.
Ruggerro
Odbieram.
-Hej menadżerze,po co dzwonisz?-pytam
-Jutro o piętnastej ty,Selena i Ludmiła macie lot do Paryża.Tam zostaniecie półtorej tygodnia.Macie dwa pokazy.Pierwszy we wtorek i czwartek,w następnym tygodniu.Marco,Martina i Cece jadą z wami.
-Cece? po co?
-Zrobi wam paznokcie.Moja pasierbica ją poleciła-wyjaśnia
-Dobrze.Mam przekazać,czy do nich zadzwonisz?
-Jak możesz,to przekaż.Mają być jutro u ciebie,punku 15.
-Dobrze,Rugg.
-W takim razie do jutra.
-Cześć-rozłączam się.


Znajduję wszystkich i oznajmiam im tę wiadomość,na co oni bardzo się cieszą.No tak.Trzydzieści tysięcy do przodu.Spokojnie starczy wraz z moimi oszczędnościami,na zakup oddzielnego domu.Super..

  Na scenę wchodzi Lara.
-Jak się bawicie?-w odpowiedzi dostaje głośne piski i klaskanie-zgaduję,że dobrze! W takim razie zacznę od początku.Dostaliście kartkę,kto ma zagrać i co zaśpiewać.Kartka kursowała przed dwie i pół godziny,aż pora ujawnić,kto ''wygrał''-zrobiła cudzysłów manualny-no więc.Zaśpiewać ma..a właściwie mają...-przeciąga-Violetta i León!-wszyscy wiwatują.Wszyscy oprócz mnie.-piosenkę..-ciągnie dalej-Podemos!-wszyscy klaszczą-zapraszamy-zachęca nas Lara.Idę na scenę z niezadowoloną miną.León stoi już na scenie.Dostajemy mikrofony.Nie chcę śpiewać TEJ piosenki.Naszej piosenki,która tak wiele dla nas zrobiła.Po prostu to za wiele..


León
No soy ave para volar
Y en un cuadro no sé pintar
No soy poeta, escultor
Tan sólo soy lo que soy
Las estrellas no sé leer
Y la luna no bajaré
No soy el cielo, ni el sol
Tan sólo soy

Violetta
Pero hay cosas que sí sé
Ven aquí te mostraré
En tu ojos puedo ver
Lo puedes lograr, prueba imaginar

Razem


Podemos pintar colores al alma
Podemos gritar iee eé
Podemos volar sin tener alas
Ser la letra en mi canción
Y tallarme en tu voz.


Violetta

No soy el sol que se pone en el mar
No sé nada que esté por pasar
No soy un príncipe azul
Tan sólo soy

Pero hay cosas que sí sé
Ven aquí te mostraré
En tu ojos puedo ver
Lo puedes lograr (lo puedes lograr...), prueba imaginar

Razem
Podemos pintar colores al alma
Podemos gritar yeh
Podemos volar sin tener alas
Ser la letra en mi canción

León
No es el destino
Ni la suerte que vino por mí
Lo imaginamos y la magia te trajo hasta aquí

Razem
Podemos pintar colores al alma
Podemos gritar yeey
Podemos volar sin tener alas
Ser la letra en mi canción

Podemos pintar colores al alma
Podemos gritar yeh
Podemos volar sin tener alas
Ser la letra en mi canción
Y tallarme en tu voz.











Patrzymy sobie w oczy.León łapie mnie w talii,a ja kładę dłoń na jego ramieniu,przesuwając ją do szyi.Już po chwili León lekko się pochyla i mnie całuje.Ught.Zawsze muszę być niższa od faceta.Oddaję pocałunek.Całujemy się delikatnie,ale czule.Tak bardzo go kocham.Tak bardzo mi go brakowało.Ale to jego wina.Nie moja.On zawinił.Nie ja.Odrywamy się od siebie i patrzymy nawzajem,nie zwracając już uwagi na wiwatujące ''tłumy''.To cud,że León Verdas-człowiek,bojący się ogłosić światu,że się zakochał-pocałował mnie przy wszystkich zgromadzonych.Zmienił się?Nie Violetta.Tacy jak on,nigdy się nie zmieniają.Spuszczam wzrok i zabieram dłoń z jego policzka.Schodzę ze sceny.






 Ze łzami w oczach kieruję się w stronę swojego pokoju.Po co on to zrobił? Krzywdzi mnie.Śmierć Jack'a,teraz León.Tego za wiele.Moja głowa nie wyrabia.Tak jak moje nerwy.Jestem zmęczona tym wszystkim.Mam dość.Nie chcę się już zadręczać.Chcę być szczęśliwa.Bezgranicznie.Może wyjadę? Nie.Przecież nie wiadomo ile Chloe zostanie w rodzinnym domu.Może znaleźć pracę i gdzieś wyjechać.Muszę teraz nadrobić te kilka miesięcy.Przecież jej nie zostawię.Siadam na swoim łóżku,okrytym niebieskim kocem.Miękki.On zawsze zastępował mi ramiona Leóna.Kuźwa.Nie myśl.Ale jak?


Znalezione obrazy dla zapytania violetta 3 bohaterowie
Ktoś puka do drzwi.Wchodzi nie proszony.
-Violetta...-rozpoznaję jego głos.
-Idź sobie-przewracam się na drugi bok żeby nie zobaczył moich łez
-Nie chciałem cię zranić.Zawsze cię kochałem.
-Sam stwierdziłeś,że nie nadajesz się do stabilnych związków.
-Violu..
-Przestań.Jutro jadę do Paryża i radzę ci mnie nie zatrzymywać.
-Na ile?
-Nie twój,zapchlony interes.
-Mój.
-Półtorej tygodnia,ale może zostanę dłużej-syczę
-Vi..
-Cicho.Zawołaj tu moją siostrę.
-Nie skończyliśmy.
-Ja nie mam ci nic więcej do powiedzenia.-słyszę tylko westchnięcie i dźwięk zamykanych drzwi.

  Po paru minutach w pokoju zjawia się Chloe.
-Jak się czujesz?-pyta z troską
-Połóż się obok mnie.-robi to
-Faceci to świnie-mówię
-Masz rację.-co?
-Na jakiej podstawie to stwierdzasz?
-W Cambridge poznałam Paula.Był przystojny,miał dobre maniery,ale to tylko pozory.Po miesiącu stał się tyranem.Policzkował mnie,aż w końcu wykorzystał..
-Kochana,dlaczego nic mi ni powiedziałaś?
-Miałaś problemy z Leónem,więc nie chciałam cię  martwić.Gadałam trochę z Teresą.Pomogło.
-Cieszę się.-leżymy chwilę w samotności


Po chwili niesforny włos zaczyna mi przeszkadzać.Poprawiam go i widzę,że Chloe odgarnia swoje włosy,w tym samym momencie co ja.Zaczynamy się śmiać.
-Telepatia-mówimy jednocześnie,co sprawia,że wybuchamy śmiechem.
-Brakowało mi ciebie-wyznaję
-A mi ciebie-uśmiecha się


_________________________________________________________________________________

Hej misiaki! Nowa historia.
Nowy rozdział,a w nim:
Leóś nie chciał przyznać się komukolwiek,,że się zakochał
Śmierć Jack;a.
Przyjazd Chloe
Pocałunek Leonetty
Wyjazd do Paryża.
Impreza (...)

Na dzisiaj to chyba tyle.Paa







































































































































2 komentarze:

  1. Pocałunek Leonettty!
    Śmierć Jack'a :(
    No niestety każdy kiedyś umrze.
    Wyjazd do Paryża.
    Pozdrawiam
    Cysia

    OdpowiedzUsuń
  2. Suuuper rozdział!!!
    Piosenka Podemos
    Przyjazd Chloe
    Śmierć byłego Vilu
    Cóż więcej mogę powiedzieć? Rozdział wspaniały!!! Naprawdę jeden z najlepszych blogów jakie czytałam!!!! To co z tego, że prawie 23:30, a ja jutro mam być o 7:30 w Kościele. TO CO Z TEGO!? Od przeczytania z skomentowanie twoich rozdziałów zależy stan mojej i tak już nieźle zniszczonej psychiki. Ok kończ ten kom.lecę do następnego rozdz. Życzę dużo weny i czasu(na pisanie tych cudnych rozdziałków)
    Pozdrawiam ,całuję
    I wierność ślubuję (miał być rym).
    <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń